Historia z życia
Rehabilitacja Pana Zbyszka
Pan Zbyszek ma 66 lat. Niedawno przeszedł na emeryturę, a ostatnie lata pracował jako kurier w firmie FedEx.
Emerytura miała być czasem beztroskiego odpoczynku fizycznego i psychicznego po latach pracy w warunkach stresu,
wielu godzin spędzanych za kierownicą lub na sortowaniu ciężkich czasami paczek. Na emeryturze czas płynął wolniej,
można było delektować się domowymi posiłkami i ucinać sobie drzemkę po południu. Lekko wysklepiony brzuszek Pana Zbyszka stał się bardziej wydatny,
a sapanie, które do tej pory towarzyszyło cięższym pracom na działce, teraz pojawiało się już na półpiętrze.
Od czasu do czasu męczyła bezsenność i bóle głowy. Tego było już za wiele - Pan Zbyszek wybrał się do lekarza.
A że był człowiekiem zorientowanym w wielu sprawach, przed wizytą wykonał badania krwi w programie "40+".
Lekarz wysłuchał skarg Pana Zbyszka na zadyszkę i bóle głowy. Zmierzył ciśnienie tętnicze - to było stresujące dla Pana Zbyszka
i na pewno dlatego na ciśnieniomierzu pojawiły się liczby 164/101 i puls 87/minutę. Lekarz tymczasem,
trzymając w ręku wyniki badań krwi, mówił coś o zagrażającej cukrzycy i nadmiarze jakiś "lipidów".
Załamany Pan Zbyszek wrócił do domu z receptą na tabletki i niejasnym wyobrażeniem zaleceń lekarza o konieczności
zmiany stylu życia. W sprawę włączyła się żona Pana Zbyszka - wykupiła leki z recepty i umówiła się na spotkanie
ze znajomą dietetyczką. Odmieniony sposób gotowania nawet przypadł do gustu Panu Zbyszkowi, jedzenie tabletek - dużo mniej.
Na kontrolną wizytę u lekarza po trzech tygodniach przyszedł z zapisanymi pomiarami ciśnienia w domu.
Wartości trochę niższe, ale wciąż powyżej normy. Lekarz mruczał pod nosem o kolejnych tabletkach,
kiedy nagle zmienił zdanie i wypisał skierowanie do Poradni Rehabilitacyjnej. "Myślałem o kardiologu ..." - próbował jeszcze Pan Zbyszek,
ale lekarz tylko tajemniczo łypnął okiem i wizyta była skończona. Faktycznie, w Poradni Rehabilitacyjnej spotkał także kardiologa, ale ten,
zamiast dać mu receptę na nowe wspaniałe leki, kazał tylko przyjść następnego dnia ze strojem do ćwiczeń. Pan Zbyszek wcale nie miał ochoty
po raz kolejny podporządkowywać się dyscyplinie przychodzenia w określone miejsce o określonej godzinie. Wygrała jednak ciekawość.
W grupie ćwiczeniowej było bezstresowo. Ludzie w różnym wieku, każdy ćwiczył we własnym tempie.
Nie wstyd było na początku trochę dyszeć i pocić się, bo każdy tak miał przez pierwsze dwa tygodnie, a potem już dużo lepiej.
Ciśnienie mierzone przed ćwiczeniami było coraz lepsze. Do domu wracał nieco zmęczony, ale zadowolony. Zapomniał o bólach głowy.
Na drugie piętro w bloku wchodził już bez zadyszki. Lepiej sypiał w nocy, a w dzień miał więcej energii.
Prawie przeoczył termin kontrolnych badań krwi. Z wyników lekarz był zadowolony - powiedział, że nie trzeba tabletkami obniżać cukru
i cholesterolu, bo sprawy poszły w dobrą stronę. Tabletki na nadciśnienie, póki co, jeszcze trzeba brać, ale potem się zobaczy.
Pan Zbyszek wyszedł z gabinetu podbudowany. W domu przypomniał sobie jednak, że przecież miał poprosić lekarza o skierowanie
na kolejny turnus rehabilitacji.